piątek, 31 grudnia 2010

Czas na mnie.

Dzieciaczki prawie wyzdrowiały więc teraz moja kolej. Czuję jak przeziębienie się czai za moimi plecami.
Jak uda mi się zdobyć dziś świeży chleb to zrobię sobie Mat-owe kanapki z czosnkiem i może się uda.



Imprezy dziś u mnie nie ma bo sylwek jutro ma służbę.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Monik spędza święta zatrzaśnięta w łazience i w ambulatorium z chorymi dziećmi.

jestem wykończona noszeniem dzieci, pocieszaniem ich, wymyślaniem im jedzenia i aplikowaniem leków. Dzieci powinny chorować pojedynczo a nie wszystkie razem z ojcem. Survival

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Z nowym rokiem nowe nadzieje i ostatnie dni na porządki w życiu.

Zawsze na koniec roku mam ciśnienie żeby się pozbyć długów, bałaganu i zaległych spraw. Za każdym razem mi się nie udaje. Teraz pewnie też mi się nie uda ale mam nadzieję na zrealizowanie planu chociaż w połowie bo nie muszę przygotowywać żadnej śmiesznej wigilii..

czwartek, 16 grudnia 2010

Są takie dni, w których sprawianie przyjemności inym daje przyjemność nam samym.

Po dwóch kinderbalach, które bohatersko przetrwałam czekają mnie dziś urodziny mojego męża.
na szczęście jemu wystarczy słodkie ciacho, fajny prezent buziaki od wszystkich i spokój do końca dnia.

Po ataku grypy żołądkowej i tak nie stać mnie na większy wysiłek.

piątek, 10 grudnia 2010

Poranki

Od kiedy budzę się w nocy przynajmniej raz na godzinę i chociaż na trzy sekundy, jestem notorycznie niewyspana.

Dziewczynki budzą się teraz wcześniej niż ja. Ostatnio wpadły na pomysł że uatrakcyjnią mi poranki i zamiast przychodzić do mnie wymyślają mi dodatkowe rozrywki.

Wczoraj Zosia rozbiła w kuchni 10 jajek.  Były wszędzie: na szafkach, podłodze, krzesłach. Próbowała posprzątać po zabawie co spowodowało że w jajkach moczyły się serwetki, papierowe ręczniki i ścierki. Nie wiem ile jej to zajęło ale kiedy uznała że już wystarczy przyszła do mnie z komunikatem, że "jajecka się porozbijały". Nienawidzę  sprzątać surowych jajek więc podłogę pozostawiłam do wyschnięcia a potem umyłam.

Dziś chciałam się zdrzemnąć jeszcze przez chwilę rano. Dałam dziewczynkom ich ulubione serki na śniadanie i przymknęłam oczy. Po kilkunastu minutach miałam łóżko całe w białych łapkach . Moje dzieci nie były głodne ale uznały że najwyraźniej łóżko jest. Fakt-nigdy go nie karmiłam a może akurat miało ochotę na serek. Ochotę na mycie miało-co było widać i teraz schnie.
W nagrodę za moje poświęcenie spędzę popołudnie na urodzinach u kolegi Martynki. Cudownie będzie słuchać wrzasków bawiących się dzieci przez kilka godzin.
Pod choinkę poproszę stopery i czapkę-niewidkę.

czwartek, 9 grudnia 2010

3,2,1...Start

4 razy podchodziłam do komputera aby napisać cokolwiek, byle szybko i mieć z głowy pierwszy post.
Pierwsze posty są najgorsze. Każą się tłumaczyć z siebie, wyznaczać cele, podawać powody. A tu okazuje się że napisanie czegokolwiek jest wyzwaniem bo trzeba zająć czymś trójkę małych dzieci żeby znaleźć chwile dla siebie i na moment chociaż się skupić.
Nie tłumaczę się i nie określam celu. Jestem Monikiem i to jak się potoczy moja kariera bloggera zależy w głównej mierze od przypadku ( tak Mat, nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego co się wydarzy i jak się zmieni moja psychika i czego będę potrzebować za jakiś czas) .
Oficjalnie blog uważam za otwarty.